sobota, 25 stycznia 2014

RECENZJA: Joanna z Apteczki Babuni, kuracja wzmacniająca włosy cienkie, delikatne, ze skłonnością do wypadania

Już jakiś czas temu zaczęłam walkę z wypadaniem włosów. Ostatnio miałyście okazję przeczytać moją opinię o masce z BioVax.
Razem z nią używałam zestawu od Joanny.
Co mogę powiedzieć o produktach?
Na początek szampon i odżywka.
 Informacje z opakowania:
Obydwa produkty są zamknięte w identycznych opakowaniach z takimi samymi zamknięciami. Nie da się ich jednak postawić na zakrętce, przez co wytrząsanie resztek jest troszkę problematyczne.
Za pojemność 300 ml/g produktu musimy zapłacić około 5-8 zł.
Składem oba te produktu też nie powalają i do najkrótszych on na pewno nie należy.

Zacznę od szamponu wzmacniającego włosy cienkie, delikatne, ze skłonnościa do wypadania.
Konsystencje ma dość gęstą dzięki czemu nie przelewa się przez palce. Całkiem fajnie się pieni, dobrze też oczyszcza. Nie spowodaował też u mnie łupieżu ani przesuszenia skóry głowy. Dla bardziej delikatnej skóry głowy może się jednak nie sprawdzić do codzienego stosowania bo zauważyłam że mocno plącze włosy. Ja myłam je co 2-3 dzień więc u mnie było wszystko wporządku. 
Co do zapachu. No cóż, mi się nie spodobał i nie koniecznie jest w moim guście. Ale to już od Was zależy czy lubicie takie ziołowo- apteczne zapachy czy nie:) Działanie omówię na końcu.

 Po umuciu głowy nakładałam wspomnianą na początku maskę lub tą odżywke. 
Odżywka do włosów, wzmacniająca włosy cienkie, delikatne, ze skłonnościa do wypadania.  Oczywiście nanosiłam ją głównie na skórę głowy. Czasami przeciągałam szerokim grzebieniem na resztę włosów. Przeważnie jednak od połowy długości i na końcówki wmasowywałam odżywkę z Nivea albo z Gliss Kur (zależy co akurat miałam pod ręką).
Odżywka ma niestety bardzo rzadką, wodnistą i lejącą się konsystencję. Czasami zanim zdążyłam ja nanieść na włosy to lądowała w wannie - co niesamowicie utrudniało jej aplikację, Ponadto zapach - dla mnie taki sam jak w przypadku szamponu. Lubię jak moje włosy ładnie pachną a po tych produktach wyczuwam jedynie zioła.

Kuracja wzmacniająca w ampułkach włosy cienkie, delikatne, ze skłonnością do wypadania.

W jednym opakowaniu znajdują się 4 ampułki produktu. Ja zużyłam tych opakowań chyba 4 . Jak mówiłam myję włosy co 2 dzień. Nakładałam jedną ampułkę przed myciem (zgodnie z zaleceniami producenta). Kuracja trwała 2 tygodnie a po przerwie ją powtórzyłam.
Teraz wypada mi się odnieść do efektów. Podsumuję działanie wszystkich tych produktów razem.
Producent obiecuje na opakowaniach mniejsze wypadanie oraz niwelowanie przetłuszczania się włosów. Dodatkowo korzystny wpływ na ich wzrost. Oraz włosy mocne, pełne życia, puszyste, lśniące, oczyszczone, łatwe do rozczesania i ułożenia.

No cóż ja kupiłam tę serię ze względu na moje problemy z wypadaniem włosów i głównie na zmniejszeniu tego problemu mi zależało. Wiadomo że nie oczekiwałam że produkty w tak niskiej cenie sprawią, że po 2 miesiącach będę miała na głowie lwią grzywę, ale mimo wszystko jestem nieco rozczarowana efektem. Nawet jeśli coś skutkowało to tylko do czasu używania tych produktów później już nie. Co do reszty obietnic włosy owszem były puszyste, ale co z tego skoro było ich tak mizernie mało:(
Do tych produktów już raczej nie wrócę (może ewentualnie zastanawię się nad zakupem ampułek). Przez zapach ich używanie nie sprawiało mi przyjemności a dodatkowo lejąca się odzywka często mi uciekała. Niestety ja efekty widziałam raczej mierne, ale może u Was działanie było lepsze:)

Aktualnie testuję Radical i wodę brzozową oraz kozieradkę. Przez jakiś czas brałam drożdże - teraz mam krótką przerwę, ale na pewno do nich wrócę. 

Dajcie znać jakie są Wasze sposoby na wypadanie włosów:)) 

niedziela, 19 stycznia 2014

Paese BOX

 Witam Was po krótkiej przerwie ob blogowania. Dzisiaj dużo zdjęć mało pisania. 
Chciałam Wam pokazać zawartość Box'a jaki dotarł do mnie zaraz po Nowym Roku:))
Zamówiłam pudełko od Paese. Jako, że nie mam dostępu do tej firmy w stacjonarnych sklepach to stwierdziłam, że to będzie dobry pomysł na wypróbowanie ich kosmetyków.
Na samym wstępie podwójny cień do powiek, mocno napigmentowany i dość trwały - hmm...wszystko fajnie-tylko ten kolor... Raz że mam już podobny, dwa: raczej nie gustuję w takich odcieniach. Ale jestem z niego dość zadowolona bo dobrze trzyma się na powiekach. Może dzięki niemu przekonam się do takich barw.
 Teraz brokatowy lakier. Ładny kolor, utrzymuje się standardowo (jak inne lakiery na moich paznokciach) około 4-5 dni. Trochę mi się nie podoba,że napis z opakowania się ściera(ale to akurat mogę wybaczyć). No i znowu małe ale... mam niemalże identyczny odcień z Wibo.
 Dwie próbki pudrów sypkich. Z nich jestem wyjątkowo zadowolona (mimo że bardzo nie lubię sypkiej konsystencji produktów). Ładnie matują i utrwalają podkład. Na pewno zakupię pełne opakowanie, któregoś z nich:))
 Puder brązujący to kolejny produkt z jakiego się niesamowicie cieszę. Mimo że nie planowałam już zakupów bronzerów (i ten też będzie musiał swoje odczekać) to stwierdzam po kilkunastu użyciach że odcień ma bardzo fajny- nie jest za mocny ani tym bardziej pomarańczowo-ceglany. Dobrze się też utrzymuje.
Teraz czas na róż. Powiem szczerze że to jedyny produkt z całego pudełka którego nie używałam i nie będę tego robić. Wolę bronzery a róże mojej karnacji nie służą- być może go komuś oddam.
 Miniaturki lakierów do paznokci. Kolory ciemne (w zasadzie takie też już mam w moich zbiorach). Odcień 326 jest piaskowy, 129- zwykły a 305- pękający. Skoro je mam to przetestuję, ale to kolejne zdublowane kosmetyki w mojej szufladzie.
Teraz coś do czego mam mieszane odczucia. Trochę jak błyszczy a jednak bardziej pomadka. Całkiem długo się trzyma, ale trzeba uważać z aplikacją. Bo w nadmiarze efekt al'a "królowa jagodowa" murowany. Konieczne do jej użytku jest też lusterko- bez niego lepiej nie próbować, po przez mocne nasycenie koloru, na ustach widać każde nieprecyzyjne maźnięcie.
No i na koniec hit hitów. Szminka, która bardzo fajnie  nawilża i długo się trzyma- tylko, że wyglądam w niej jak "kula dyskotekowa". Okropna perłowa poświata mieniąca się na ustach - brrr... aż strach się bać. Próbowałam jej używać jako rozświetlacza,ale miała za bardzo różowy odcień.  A jak pisałam wcześniej- róże na moich policzkach źle wyglądają. No i zatyczka przyszła do mnie pęknięta w dwóch miejscach. Nie mam pomysłu na ten produkt.
W zasadzie nie wiem do końca, jak podsumować to pudełko. Jest w nim parę całkiem fajnych kosmetyków jak bronzer czy pudry sypkie, z których bardzo sie cieszę. Bardzo dużo rzeczy mi się niestety dubluje (lakiery czy cień do powiek). 
Niestety z tego typu pudełkami tak jest, że zawartość jest dla nas zawsze niespodzianką i dostajemy przysłowiowego kota w worku. Mimo wszystko ciesze się że skorzystałam i zamówiłam Box'a. Kosztował bodajże 39zł (więc to nie jakiś straszny majątek) a wydaje mi się że zawartość się spokojnie zwróciła. Być może jeszcze kiedyś z ciekawości się pokuszę na kolejne zamówienie, jeżeli będzie taka możliwość:))

niedziela, 5 stycznia 2014

RECENZJA: Calaya

Od połowy roku 2013 testowałam kosmetyki jakie zamówiłam na stronie sklepu wspomnianego w tytule posta. Zapowiedź tej recenzji była TU. Po tak długim czasie myślę, że mogę wydać o nich spokojnie rzetelną opinię.
Jak widzicie wszystkie produkty przyszły do mnie dokładnie zapakowane - w szczelnie zamkniętym pudełku wypełnionym styropianowymi "wiórkami" i owinięte(każdy z osobna) folią bąbelkową. 
Oto wszystkie produkty po odwinięciu z opakowań:
Podkreślam, że zdjęcia były robione zaraz po tym jak dostałam paczkę - żebyście nie zarzuciły mi że kosmetyki są jeszcze pełne. Na końcu zobaczycie jak wyglądają po kilku miesiącach użytkowania.
Zacznę od recenzji olei. Używałam ich w różny sposób. Zarówno samodzielnie (bezpośrednio na cerę) jak i w formie dodatku do już gotowego kremu czy balsamu. O zastosowaniu i działaniu tych produktów najlepiej przeczytajcie na stronie, bo producent bardzo wyczerpująco każdy produkt z osobna opisuje.Podaje Wam ceny jakie ja płaciłam, z tego co się orientuję w tej chwili kwoty są nieco inne.

1. Olej Różany Organic 15ml 12.95zł - nakładałam go bezpośrednio na buzię lub stosowałam jako dodatek do balsamu do ciała:) Nie ma jakiegoś konkretnego zapachu, działa całkiem fajnie, ładnie wygładza i uelastycznia skórę. Rozważam zakup kolejnej buteleczki.

2. Olej Herbaciany Organic 50ml 19.50zł - on też nie ma jakiegoś konkretnego zapachu. Używałam go głownie na twarz oraz szyję i dekolt. Całkiem fajnie nawilżał i koił moją wysuszoną skórę. Nie jest jednak w stanie pobić mojego ulubieńca o którym za chwilę.


3. Olej z kminku czarnego 50ml 19.40zł - służył mi jako dodatek do balsamów do ciała. Moim zdaniem ma ostry i specyficzny zapach. Nie mogłam go z tego powodu używać na twarz (a szkoda bo kupiłam go z myślą o tym że pomoże na niedoskonałości).
4. Olej Słodkie Migdały Rafinowany 50ml 11.80zł - również używałam go do ciała. Kilka kropel jako dodatek do balsamu i sprawdzał się super. Bardzo fajnie nawilża, odżywia i zmiękcza. Jak tylko go zużyję to zaopatrzę się w następną buteleczkę.
A teraz czas na totalne zaskoczenie i produkt, który stał się moim must have.
Olej Kokosowy Nierafinowany 75ml 10.50zł - mój absolutny ulubieniec!!! Używałam go do wszystkiego. Do smarowania łokci, skórek przy paznokciach i innych przesuszonych miejsc na ciele. Rewelacyjnie sprawdzał się do twarzy, pod oczy i na wysuszone usta. Na czas jego używania odstawiłam wszelkie kremy do twarzy. Lekko pachnie kokosem i co najważniejsze nie zapycha. Świetnie nawilża i uelastycznia skórę. W temp. pokojowej ma konsystencję jak na zdjęciu powyżej. W lodówce zastyga na kamień, natomiast pod wpływem ciepła staje się lejący. Nie mam po prostu słów by opisać jak polubiłam ten produkt. Nie dawno złożyłam kolejne zamówienie na tej stronie więc mam już następne opakowanie:))
Elastyna "S" 10 ml 4.90zł - nieziemsko śmierdzi, zapach ma bardzo nieprzyjemny i ciężki do zniesienia. Używałam tego produktu głównie do włosów albo do twarzy - koniecznie jako dodatek do już do gotowego produktu. Na szczęście w połączeniu z szamponem albo odżywką zapach się niweluje i nie utrzymuje na włosach. Sprawia że są one nawilżone, miękkie i o podkreślonym skręcie. Podobnie jest kiedy dodacie go np. do toniku lub kremu do twarzy. Nawilża skórę, wygładza i poprawia jej wygląd. Dodatkowo jest wydajny.
Lanolina 100% Premium 75ml 14.90zł - kupiłam ją z myślą o moich wysuszonych stopach. Ma bardzo gęstą, klejącą i tłustą konsystencję. Próbowałam ją nakładać bezpośrednio na stopy, ale w takiej roli mi nie odpowiadała. Skorzystałam więc z filmu Czarszki i muszę przyznać że produkt jaki otrzymałam był rewelacyjny. Nałożony na noc świetnie nawilża i koi spierzchniętą skórę. Nie dysponuje niestety zdjęciem tego co mi wyszło, ale myślę że na filmie wszystko doskonale widać. Dodam tylko, że nieco zmieniłam recepturę, gdyż nie dodawałam Wit. E (po prostu jej nie miałam), mimo tego i tak jestem zadowolona z produktu.   
Francuska glinka zielona Illite 7.90zł - bardzo fajnie działa. Mieszam ją z płynem micelarnym albo wodą mineralną. Nakładam na twarz i trzymam max 10 min. W między czasie jeśli za mocno się wysuszy to spryskuję ją wodą z atomizera, żeby nie zaschła na wiór. Całkiem ładnie oczyszcza buzię, skóra jest po niej "uspokojona" i wygładzona. Zaczerwienienia i stany zapalne się niwelują. Na pewno zamówię inne glinki z tej strony.

Próbki jakie dostałam do zamówienia (na stronie macie szczegółowo opisane warunki ich otrzymania). Nie będę ich recenzowała bo pojemności są zdecydowanie zbyt małe żeby mogła sobie o nich zdanie wyrobić. W każdym razie są to: Krem Witalizujący na Dzień 5ml, Olej Jojoba Organic 5ml, Olej Macadamia Bio 5ml

No i na koniec zdjęcia opakowań po kilku miesiącach od zakupu. W zasadzie nie trzeba aż tyle czekać zeby napisy się pościerały (bo na prawdę wystarczy dosłownie kilkanaście dni). Wszystko to co najważniejsze czyli nazwa produktu, pojemność i data ważności(!) znikają po kilkukrotnym przetarciu palcem po napisach. 
O ile w moim przypadku to nie problem- bo napstrykałam tyle zdjęć, że spokojnie znajdę sobie te informacje. O tyle, gdybym miała kilka olejków w jednakowych opakowaniach to nie byłabym pewna czy dałabym radę to uporządkować. 
Polecam więc na te miejsca (bo ściera się tylko środkowa część etykiety)nakleić tasiemkę albo pomalować je bezbarwnym lakierem (jeszcze przed 1 użyciem)- wtedy macie pewność że wszystko będzie na miejscu.

 No i na sam koniec tak jak wspominałam wcześniej... zrobiłam kolejne zamówienie (tym razem dostałam paczkę z zielonymi wiórki)->czekajcie więc na następną recenzję:)
Ale zanim o pudełku z górnego zdjęcia to następna będzie recenzja kosmetyków ze Zrób sobie krem, które właśnie testuję:))